[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Dzięki ci, Naomi! Będę cię za to kochał do grobowej
deski! - zawoÅ‚aÅ‚ z takim wigorem, że patrzyÅ‚a na niego zdu­
miona. - Niestety, potrzebne mi będzie jakieś ubranie -
mruknÄ…Å‚, spoglÄ…dajÄ…c strapionym wzrokiem na zmasakrowa­
ny kombinezon wystający z torby leżącej w rogu pokoju.
- Mam nadzieję, że nie będę musiał uciekać ze szpitala
w nocnej koszuli...
Z ust niemal wszystkich zaczęły padać teraz różne propo­
zycje i w pokoju zrobiÅ‚o siÄ™ nagle wesoÅ‚o. W koÅ„cu zdecy­
dowano, że najlepszym rozwiązaniem będzie ubrać go
w Å›ciÄ…gane sznurkiem w pasie spodnie, używane w sali ope­
racyjnej. Gorzej było z górną częścią stroju. Ramię miał tak
sztywne i obolałe, że lepiej było nie ryzykować wciągania na
nie bluzy ani obcisłej koszuli.
- Jeśli chcesz, dam ci swoją kurtkę - zaproponowała Na-
omi. - Jest luzna i będziesz mógł narzucić ją na ramiona.
Kupiłam trochę większy rozmiar, żeby nosić pod spodem
sweter.
SpojrzaÅ‚ z przerażonÄ… minÄ… na damskÄ… kurtkÄ™ z mankie­
tami i koÅ‚nierzem w kolorze cyklamenu, ale po chwili namy­
słu wstał i wyciągnął zabandażowane ramię.
- No cóż... darowanemu koniowi w zęby się nie patrzy.
Ubieranie półnagiego mężczyzny w damską kurtkę było
niecodziennym zajÄ™ciem i Naomi uÅ›miechnęła siÄ™ mimo wo­
li, myśląc o tym, że nie przypomina to w niczym odpraw do
domu młodocianych pacjentów, do których przywykła
w czasie kilku lat pracy. Gdy wreszcie dociÄ…gaÅ‚a bÅ‚yskawi­
czny zamek pod szyję, spostrzegła na czole Adama kropelki
potu i stało się jasne, że bohaterski pan doktor wciąż niezbyt
mocno trzyma siÄ™ na nogach.
- Jesteś pewny, że to dobry pomysł? - spytała ściszonym
głosem, by nie zawstydzać go przed pielęgniarką.
- Tak, jestem pewny - odparÅ‚ krótko, przysiadajÄ…c jedno­
cześnie na krawędzi łóżka. - Ale nie odmówię, jeśli załatwisz
mi wózek, żeby dojechać do taksówki.
ByÅ‚a zdziwiona odkryciem, że sÄ… z Adamem caÅ‚kiem bli­
skimi sąsiadami. Mimo to, gdy taksówka zatrzymała się
przed nowoczesnym budynkiem, nie mogła powstrzymać re-
fleksji, że ta enklawa różni się szpitalnego osiedla, w którym
znajdowaÅ‚o siÄ™ jej mieszkanie. Przed domem byÅ‚a wypielÄ™g­
nowana zieleń, a z tyłu parking dla lokatorów.
Adam pÅ‚aciÅ‚ za taksówkÄ™, a Naomi stanęła obok samocho­
du, przyglÄ…dajÄ…c siÄ™, jak Adam z trudem przesuwa siÄ™ na
siedzeniu w kierunku drzwi i wyciÄ…ga szpitalne kule.
- PomogÄ™ ci. - Podsunęła mu ramiÄ™, ale przekornie od­
wrócił wzrok w przeciwnym kierunku i przez chwilę zmagał
się z kulą, usiłując stanąć na nogach. - Jesteś taki uparty
- mruknęła, gdy dotarli do metalowego ogrodzenia i niemal
siÅ‚Ä… wzięła go za zdrowe ramiÄ™. Gdy opuszczali szpital, pro­
wadziÅ‚ go pielÄ™gniarz i caÅ‚a sprawa wyglÄ…daÅ‚a znacznie pro­
ściej.
- Jest zimno i zaczęło padać. Ponieważ nie umiesz cho­
dzić o kulach i jest Å›lisko, to bÄ…dz grzeczny, bo inaczej wy­
lądujesz na nosie. Nie czas na fałszywą dumę.
Z tyłu dobiegł śmiech taksówkarza.
- Lepiej nie zadzieraj, stary! - krzyknÄ…Å‚ za nimi. - Ta
pani wie, kto tu jest szefem! Chyba że woli pan moje ramię?
Adam zerknął na nią spod oka i Naomi odpowiedziała mu
groznym spojrzeniem.
- Chyba damy sobie radÄ™! - odkrzyknÄ…Å‚. - DziÄ™ki za do­
bre chęci! - Oparł się mocno na kuli i pozwolił, by Naomi
podtrzymała go z drugiej strony.
- Naprzód, piracie - zażartowaÅ‚a. - Te spodnie sÄ… z cien­
kiej bawełny i jak będziesz marudził, przeziębisz sobie to
i owo.
Za ich plecami rozlegÅ‚ siÄ™ znowu tubalny Å›miech taksów­
karza, ale Naomi byÅ‚a tak zaabsorbowana mozolnym wspi­
naniem się po schodach, że nie zwracała na niego uwagi. Gdy
dotarli do drzwi wejściowych, zaczynała sapać.
- Tylko proszę, nie mów mi, że mieszkasz na najwy-
ższym piÄ™trze -jÄ™knęła, spoglÄ…dajÄ…c na domofon z numera­
mi i czując, jak odpływają z niej siły.
- Oczywiście - odparł z prostotą. - Z góry jest lepszy
widok, a poza tym nie muszę słuchać, jak ludzie tłuką mi się
nad głową.
- W takim razie nie traćmy czasu. - PogodziÅ‚a siÄ™ z my­
ślą, że czeka ją wędrówka na szczyt Himalajów.
- Mamy tu jednak pewien zbytkowny luksus w postaci [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kucharkazen.opx.pl