[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ju wrzosowiska i tam opiekę nad Vendelin przejęła ko
- Nie poznaję go już, Vendelin! - zawołał Toke. - On
zapada się w coraz głębszy mrok i staje się coraz bardziej bieta, którą poznała poprzedniego wieczoru - Beatę, żo
samotny.
na Mogensa.
68
69
- Co masz zamiar robić? - żałosnym głosem spytała
Zona Mogensa porozmawiała ze strażnikami i przepu
Vendelin swego towarzysza, z którym nie chciała się
szczono je przez zwodzony most. Potem musiały czekać
rozstawać.
pi wielkim, dzwięczącym echem przedsionku. Z galerii
- Rozejrzę się po mieście - odparł z uśmiechem. - Mo i ukrytych nisz obserwowały je oczy ciekawskich.
że zrobię jakieś zakupy. Dawno tu nie byłem.
Przyjaciele czy wrogowie? zastanawiała się przerażo
- Bądz ostrożny, panie - ostrzegła żona zarządcy. na Vendelin. Najpewniej głównie wrogowie.
- Wielu mieszkańców miasteczka to proste dusze. Kale
Pomimo strachu nie mogła nie podziwiać wszystkie-
ka jest Å‚atwÄ… zdobyczÄ….
, co znajdowało się w zamku. Stał tu stół wielki jak
- Oni są teraz moimi przyjaciółmi. dawna chata, na ścianach wisiały gobeliny i włócz
- Może nie wszyscy wiedzą, kim jesteś, panie. A jeśli nie... W rogu zobaczyła świecznik wysoki tak jak ona.
ktoś doniesie? Wszystko przytłaczało swoimi wymiarami.
- Nasunę kaptur na głowę. A więc tak żyli ludzie! W takim zbytku... Jacyż mu
- Jak więc ludzie zdołają cię rozpoznać? li być dostojni, wysoko urodzeni!
- Och, nie utrudniaj wszystkiego, Beatę! - roześmiał Po Vendelin i Beatę przyszedł kolorowo ubrany paz.
się. - Idzcie już, dam sobie radę. Rycerz oczekiwał ich w wielkiej sali.
Vendelin ze zmarszczonymi brwiami przysłuchiwała Serce Vendelin waliło, jakby chciało wyrwać się z pier-
się ich rozmowie. Beatę zwracała się do Tokego panie"! dłonie były lepkie od potu. Olbrzymie dębowe drzwi
Dlaczego? A te piękne szary jego brata... otworzyły się przed nimi, Beatę dała jej znak, by szła na
Dwie kobiety ruszyły w drogę - jedna nieduża, pulch przód, lecz Vendelin sparaliżowana lękiem nie mogła ru
na, w średnim wieku, która nigdy nie pogodziła się ze szyć się z miejsca.
stratą swego jedynego dziecka, i prześliczna młoda Kamienna podłoga w sali rycerskiej wydawała się nie
dziewczyna, która właściwie nic nie wiedziała o życiu. mieć końca. Wreszcie podeszła do grupy zebranej wo-
Nigdy nie miała lusterka, które mogłoby powiedzieć jej iół krzesła z wysokim oparciem.
prawdÄ™ o uroku kryjÄ…cym siÄ™ w rysach twarzy i niewin
Rycerz Gerhard był postacią groteskową. Jakaś choro
nych fiołkowych oczach, widziała tylko swe rozmyte
ba wywołana rozwiązłym stylem życia spowodowała, że
odbicie -w zródle. Jak -więc mogła zrozumieć żądzę biją
marz mu opuchła i oczy były tylko wąskimi szparkami.
cą z oczu mężczyzn i zazdrość kobiet?
fc ustach brakowało wielu zębów. Przyprószone siwizną
włosy, obcięte prosto, z grzywką, wciąż jeszcze pozostały
Wędrowały skrajem miasteczka aż do ponurego za
gfste. Rycerz nosił przesadnie wyszukany strój, a niesły-
mku, otoczonego wałami ziemnymi i fosą.
t&anie tłuste ciało otaczał gruby pas ze srebra.
Zbudowany z olbrzymich bloków kamienia zdawał
się sięgać samego nieba. Vendelin podniosła oczy na Vendelin pokonując obrzydzenie śmiało spojrzała
blanki i wzrokiem zmierzyła odległość dzielącą je od fo w bezczelne, świdrujące oczka. Nigdy w życiu się na to
sy. Skąd wezmie odwagę na taki skok? Dotychczas ką sie zgodzę, pomyślała. Nigdy, muszę stąd odejść jak naj
pała się tylko w strumieniu, w którym woda nie sięgała prędzej!
jej nawet do kolan.
Przez głowę niczym błyskawica przemknęło jej wspo-
70
71
dziewczynie na ramiona. Najbardziej kuszÄ…ca w niej by
mnienie, obraz innej twarzy, twarzy o skośnych oczach
ła jednak czystość i niewinność.
drapieżnika, zwężonych w drwiącym uśmiechu. Do tego
Rycerz rozezlony uporem Vendelin warknÄ…Å‚:
człowieka chciała uciekać, u niego szukać wsparcia, u te
- Tu na zamku obowiązuje posłuszeństwo rozkazom
go, dla którego nie była warta więcej niż ziarnko piasku
pana! I nie tylko tutaj, panienko. Myślałaś, że umkniesz
na drodze! Och, nie, oczywiście miała na myśli Tokego!
przed rycerzem Gerhardem? Nikomu siÄ™ to nie uda, ni
Obleśny uśmieszek rozciągnął obwisłe wargi rycerza
komu! Ale postanowiłem wybaczyć ci zuchwałość. Oka
Gerharda. Szczególnie zdawały się go fascynować bose
żę ci łaskę. Straże! Zaprowadzcie ją do mojej komnaty, a ja
stopy dziewczyny, wpatrywał się w nie, jak gdyby usi
zaraz tam przyjdę. A tej kobiecie wypłaćcie część pienię
łował prześledzić kształt całych nóg.
dzy. Jutro dostanie więcej... jeśli będę zadowolony.
Otaczający go mężczyzni zdawali się być ulepieni
Vendelin wiedziała, że jej ucieczka winna nastąpić
z tej samej gliny. Wcześniej, stojąc w przedsionku, do
w stosownym momencie, nie śmiała więc się opierać i po
strzegła w sali rycerskiej jeszcze jednego mężczyznę,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]