[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie lepiej wziąć pod uwagę nieprzeliczalny potencjał dzieł dokonanych w stosunkowo
krótkiej historii gatunku, wyłączywszy w to kulturę, naukę, cywilizację techniczną,
zdobywczą ekspansję? Z fizyki pracy umysłowej wiadomo, że zużycie energii jest w
niej niewielkie. Czyżby więc człowiek różnił się od zwierząt umiejętnością
dokonywania wielkich rzeczy małym nakładem energetycznym? Jeśli tak, znaczyłaby
to, że przyroda skonstruowała jedyną w swoim rodzaju maszynę, wykonującą przy
minimalnym nakładzie siły olbrzymią pracę. System odpowiednich przekładni
energetycznych, zwłaszcza przekładających procesy chemiczne na elektroniczne i
odwrotnie, oraz ewolucyjne wytworzenie świadomości refleksyjnej dały mechanizm
nie mający precedensu w dziejach: mechanizm o superwydajności podziwianej u
człowieka.
Jest rzeczą zrozumiałą, że wszyscy cierpiący na fobię przed redukcjonizmem
potraktują to ostatnie zdanie jako wyraz chęci sprowadzenia człowieka do poziomu
maszyny, a więc jako którąś tam już z rzędu nieudaną próbę. A przecież o takiej
"kwantowej maszynie", jak życie, i z takim "adapterem", jak refleksyjna świadomość,
nie wykłada się na żadnej jeszcze politechnice, gdyż maszyna ta została
skonstruowana według niebywale zazdrośnie strzeżonej licencji przyrody. Skoro więc
elektroniczny układ organizmu zbudowanego z półprzewodników wymaga minimalnej
energii do sterowania nim, można by z nakładem niewielkich energii wyliczonych na
podstawie promieniowania organizmu sterować całkiem skutecznie. Wydaje się, że
takim rodzajem sterowania u człowieka jest wpływ świadomości i stanów
decyzyjnych. Do tego celu wystarczy rezerwa reprezentowana przez świadomość i
stany decyzyjne, jeśli w myśl postulatów bioelektroniki przypisze się im cechy
elektromagnetyczne.
Zastanówmy się, czy przypadkiem niebywały potencjał wytwórczy ludzkiej
świadomości nie stanowi dowodu właśnie na jej elektromagnetyczną naturę i na
bioelektroniczną konstrukcję życia, a nie na wyłączanie biochemiczną. Zgodność
zadań, możliwości, wariantów jest dziwnie duża, jeśli porównamy elektroniczne
urządzenia techniczne i mózg łącznie ze świadomością refleksyjną.
Wprawdzie w najbliższym czasie nie będzie można jeszcze wyliczyć dokładnej energii
psychicznej, czyli energii zamkniętej w dziełach człowieka, jednak zdaje się, że ten
potencjał myślowy jest wielki i ciągle rośnie. Nie potrafimy jeszcze ściśle określić
energii wiązanej przez biosferę w ogóle, tym bardziej - zamkniętej w myśli ludzkiej.
Jednak życie jest na pewno niezwykłym konwertorem i kondensatorem energii na
Ziemi.
Bioenergetyki nie można jeszcze potraktować jako problemu już rozwiązanego na
poziomie indywidualnego organizmu. Organizmy nie przebywają w izolacji, lecz żyją
w zespołach. Jeśli każdy organizm jest elektronicznym oscylatorem emitującym
promieniowanie elektromagnetyczne, to moc wypadkowa musi stanowić o gęstości
nasycenia w biocenozach. Jest to także rezerwa energetyczna przestrzeni
wypełnionej przez populację ludzką. Moc nasycenia jest wielkością realną i mierzalną,
wobec tego - ze stanowiska bioenergetyki - populacja jest w pomyślniejszej sytuacji
niż osobnik izolowany. Zrodowisko przy tym nie stanowi jedynie przestrzeni, na której
przebywa średnia statystycznie liczba osobników, lecz jest również potencjałem
energetycznym generowanym przez żywe układy i przez nie odbieranym. Organizm
może więc być zasilany energią zespołu, sam natomiast stanowi zasilacz biologiczny
o małej mocy. Techniczne odbieranie tej mocy przez odpowiednie urządzenia o
wysokim oparze nie powinno być zadaniem niewykonalnym.
Moc bioenergetyczną można zapewne skondensować, a co więcej - dowolnie nią
potem sterować. Prawdopodobnie tę rolę spełnia uwaga, rozumiana jako
koncentracja świadomości. Nie jest wykluczona możliwość ogniskowania energii
bioukładu w odpowiednim miejscu organizmu, po nabyciu pewnej wprawy. W
normalnym stanie rzeczy do dyspozycji całego układu stoi tylko średnia wielkość
energii. Bliżej jeszcze nieokreślony czynnik uwagi jako koncentracji świadomości
może, poza efektami psychologicznymi, dać również energetyczne .następstwa w
postaci lokalizacji mocy.
Organizm człowieka jest w tym samym stopniu generatorem, co detektorem emisji
elektromagnetycznej. Na biologicznym detektorze nie ma jednak skali
świadomościowej, odbiór dokonuje się bowiem jedynie w kwantowych stanach
półprzewodzącego układu białkowego, poza świadomością w jej sensie
psychologicznym. Bioelektroniczne urządzenie jest subtelnym detektorem nawet
minimalnych natężeń pól elektromagnetycznych. Przekaz więc informacji na fali
nośnej bioukładu może być niebywale dokładny, połączony z minimalnymi jedynie
szumami własnymi. W tej skali zjawisk należy rozpatrywać telepatię i hipnozę, znane
już od dawna, a ostatnio określone jako biotelekomunikacja. Rozpatrywany od strony
biochemii taki proces jest nie tylko niezrozumiały, ale i całkowicie niemożliwy, gdy
chodzi w nim o przenoszenie informacji biologicznej - lub, jak kto woli, psychicznej od
układu do układu w sytuacji braku kontaktu między nimi. Winien więc istnieć nośnik
informacji, a może nim być tylko fala elektromagnetyczna. Czynnik sugestii
werbalnej, znany z hipnozy medycznej, czy nawet towarzyszący mu czynnik
chemiczny mogą pełnić rolę wzmacniacza sygnału, lecz zasada przenoszenia
informacji musi pozostać bez zmian. Zanim przyjęto bioelektroniczną orientację w
sferze życia, biotelekomunikacja musiała być zjawiskiem paranormalnym, ponieważ i
pojęcia o życiu były jeszcze niezbyt normalne, to znaczy nie wyszły poza krąg chemii.
Tu dygresja: ostatnie stwierdzenie może być rozumiane tak, jak to rozumie
psychopata, według którego najczęściej nienormalny bywa lekarz, nie zaś on sam. A
w strategii nazywa się to podobno obroną przez atak.
Biotelekomunikacja należy do spraw otwartych w nauce o życiu. Niestety, w technice
operujemy urządzeniami o dużej mocy, niezbyt się więc orientujemy, gdy w grę
wchodzą minimalne moce i olbrzymie opory elektryczne, nie znamy również działania
fal o infraniskiej częstotliwości. Prawdopodobnie układ biologiczny jest zdolny do
odbioru "świadomego", czyli do reaktywności na fale elektromagnetyczne o energii
kwantu wynoszącej 5x10do minus 6 potęgi elektronowolta i jeszcze mniejszej. Cały
electronicus jest jednym wielkim, subtelnym receptorem zmysłowym dla odbioru
wszelkiej, lecz przede wszystkim elektromagnetycznej informacji. Zamknięcie się w
kręgu wyłącznie receptorowego odbioru traktuje jako fizjologiczne nieporozumienie,
jako odgrodzenie się od wielu istotnych informacji.
Synchronizacja nastrojów w wieloosobowej grupie nie jest wynikiem jedynie
psychozy, a więc bliżej nieokreślonego czynnika, noszącego znamiona niebiologicznej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kucharkazen.opx.pl