[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dego z uśmiechem i cierpliwie odpowiadał. Był
w swoim żywiole.
 Czemu się tak opierałeś? Byłbyś cudownym
trenerem  nie mogła się nadziwić Molly.
HISZPACSKI MISTRZ 89
 Wiem, zawsze o tym marzyłem. Ale gdybym
zaczął robić to, co kocham, nie starczyłoby mi siły
woli, żeby porzucić sport i spełnić obowiązek, który
mnie przeraża.
 Przecież nienawidzisz pracy biurowej.
 Przyrzekłem ojcu, że wrócę do domu i zajmę
się interesami. Muszę dotrzymać słowa. To sprawa
honoru.  Wydął wargi i uniósł brew w ironicznym
grymasie.  Pewnie zle pojętego, twoim zdaniem.
 O, nie  mruknęła zawstydzona. Wiedziała, że
zasłużyła na ostre słowa.
Joaquin wstał.
 PrzygotujÄ™ ich do turnieju, a ty zajmiesz siÄ™
Duncanem, dobrze?
Molly spojrzała mu w oczy i pokiwała głową.
ROZDZIAA SIÓDMY
Joaquin doszedł do wniosku, że honor to prze-
kleństwo. Niedorzeczne poczucie honoru nie po-
zwoliło mu zdobyć Molly ani poświęcić się ulubio-
nemu zajęciu, zmuszało do wykonywania znienawi-
dzonego zawodu przedsiębiorcy oraz do uprzejme-
go traktowania rodziców, kiedy we wtorek wieczo-
rem niemalże wepchnęli go w ramiona Marianelli.
Matka rzuciła mu się w objęcia i wycałowała, jakby
tęskniła za nim od lat, obmacała mu żebra i stwier-
dziła, że schudł. Potem zaciągnęła go do helikop-
tera, żeby przywitał Esperanzę Delgado i splotła
jego rękę z dłonią ładnej, drobnej brunetki. Przed-
stawiła mu Marianellę takim tonem, jakby oferowa-
ła mu władanie nad światem. Jej spojrzenie wyraz-
nie mówiło: ,,Marianello, powierzam ci mego syna,
moją dumę i przyszłość naszej rodziny  . Dziew-
czyna uśmiechnęła się z zażenowaniem i przywitała
go po hiszpańsku. Starał się zachowywać uprzej-
mie, ale z dystansem, żeby nie robić matce fał-
szywych nadziei. Wcale jej tym nie zraził. Entuzjaz-
mu starczyło jej za dwoje, a nawet za troje.
 Opowiadałam Marianelli o twoich podróżach,
HISZPACSKI MISTRZ 91
meczach, zwycięstwach i o wypadku  paplała
wesoło.  A także o tym, że zamierzasz się ustat-
kować.
Już otwierał usta, żeby jej przypomnieć, że można
założyć rodzinę, samodzielnie wybierającpartnerkę,
ale nie zdążył. Zapiszczała i odwróciła się w drugą
stronę. Podążył za jej wzrokiem i ujrzał Molly,
wychodzÄ…cÄ… z biura firmy Fly Guy z Duncanem na
rękach. Nie widział jej przez całą dobę, nawet nie
zajrzała na boisko. Teraz też nie patrzyła na niego,
tylko na Fionę. Mały wyciągnął rączki do matki.
 Ach, que bonito! Precioso! Es tuo?  spytała
matka Joaquina.
 Tak, to mój synek, Duncan.  Fiona wzięła go
od Molly i podała Annie Santiago. Ta zaczęła
cmokać i robić dziwaczne miny. Dzięki temu przy-
najmniej na chwilę zapomniała o swatach.
Malec znosił ten wybuch entuzjazmu ze stoickim
spokojem i wyraznym rozbawieniem.
 Piękne maleństwo!  zachwycała się Anna.
 Mam nadzieję, że mój przystojny syn da mi
równie wspaniałe wnuki.
 Ależ mamo!  Wykrzyknął Joaquin z oburze-
niem.
 Potrzeba ci tylko pięknej żony  ciągnęła Anna
niewzruszona.
Molly stała z boku i obserwowała ciemnooką
piękność z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Jo-
aquin wyobrażał sobie, jakie wrażenie zrobiła na
niej ta rodzinna sielanka. Wziął matkę za rękę,
92 ANNE McALLISTER
podprowadził do Molly i dokonał prezentacji. Ku
jego zdziwieniu, Anna uściskała ją serdecznie, wy-
całowała i od razu zawołała męża.
 Zobacz, to maleńka Molly, panna mechanik.
 Potem zwróciła się do niej:  Lachlan nigdy nie
wspominał, że jesteś taka śliczna. Zawsze mówił, że
wyglądasz i zachowujesz się jak chłopak.
 Mój brat ma za długi język  mruknęła z ponu-
rÄ… minÄ….
 Wiele o tobie słyszałam. Hugh mówi, że bez
ciebie by zbankrutował.  Anna przez cały czas
ściskała ręce Molly.
 Mnie też miło panią poznać. Joaquin wiele mi
o pani opowiadał.
 Pewnie nazwał mnie wścibską i apodyktyczną
matkÄ…. Ma trochÄ™ racji, ale chcÄ™ tylko jego dobra.
 Odwróciła głowę i znacząco popatrzyła na Ma-
rianellÄ™.
Joaquin zmarszczył brwi. Miał już serdecznie
dość tego cyrku.
 Chodzmy już, mamo. Molly musi wrócić do
pracy, a wy powinniście się wreszcie rozpakować.
 Nie ma powodu się spieszyć, jesteśmy prze-
cież na wakacjach  zaprotestowała Anna.
 Joaquin ma racjÄ™. Czeka mnie jeszcze wiele
obowiązków  ucięła Molly.  Muszę przygotować
dom na przyjęcie gościa. Zamieszka u mnie na-
rzeczony.
 U ciebie?  zapytał Joaquin gniewnym tonem.
 Tak, cóż w tym dziwnego?  Wzruszyła ra-
HISZPACSKI MISTRZ 93
mionami.  Nie znalazł wolnego pokoju, a ja mam
mnóstwo miejsca.
Spokojny ton głosu Molly nie zmylił Joaquina.
Wiedział, że przede wszystkim z nim dzieliła się tą
informacją. Wbił w nią wzrok, zacisnął zęby, wsa-
dził ręce do kieszeni i nie odezwał się więcej ani
słowem. Wytrzymała jego spojrzenie i pożegnała
się uprzejmie. Zarówno słowa, jak i uśmiech skiero-
wała wyłącznie do starszych państwa Santiago.
Molly przeżyła koszmarny dzień, chyba najgor-
szy w życiu. Wyszła powitać rodziców Joaquina
i od razu natknęła się na jego przyszłą żonę, materiał
na matkę wymarzonych wnuków Anny Santiago.
Wybrała dla niego śliczną, łagodną owieczkę o sar-
nich oczach i długich, kruczoczarnych włosach.
Choćby nie wiem jak się buntował, Anna wcześniej
czy pózniej przekona go, że tylko przy Marianelli
odnajdzie szczęście i dochowa się pięknego potom-
stwa. Joaquin postÄ…pi tak, jak przystoi jedynemu
spadkobiercy znakomitego rodu, czyli poślubi od-
powiedniÄ… kandydatkÄ™, wybranÄ… przez mamusiÄ™.
Próbowała się skoncentrować na własnym narze-
czonym i przygotować dom na jego przyjazd. Po-
przestała na zaniesieniu pościeli do pokoju gościn-
nego. Czuła się zmęczona, rozbita, łzy cisnęły jej się
do oczu. Spróbowała wziąć się w garść. Otworzyła
puszkę spaghetti, wrzuciła na patelnię, podgrzała
i przełożyła na półmisek. Nie chciało jej się jeść.
Nalała sobie pełną szklankę wina i popijała, dłubiąc
94 ANNE McALLISTER
widelcem w talerzu. %7łałowała, że nie ma kota.
Miałaby kogo pogłaskać, przytulić, miałaby komu
opowiedzieć, jaki świat jest okrutny.
Nagle usłyszała łomotanie do drzwi. Zaskoczo-
na, poruszyła się gwałtownie i wylała sobie wino na
bluzkę. Jeżeli to Carson przyjechał wcześniej, niż
zapowiadał, to zamiast miłej, zadbanej czarodziejki
ujrzy posępną czarownicę w poplamionym ubraniu.
Przygładziła ręką włosy, przywołała na twarz naj-
milszy z uśmiechów, na jaki było ją stać, i ot-
worzyła. Na progu stał Joaquin z dwiema podróż-
nymi torbami. Stanęła jak wryta i przyglądała mu
siÄ™ przez chwilÄ™ ze zmarszczonymi brwiami.
 Co ty tu robisz?  wyjąkała wreszcie.
 Wprowadzam się.  Przeszedł obok niej
wprost do salonu i postawił bagaże na podłodze.
 Słyszałem, że masz mnóstwo miejsca.
 Z powodu Marianelli?
 Nie.  Zmarszczył brwi i przeczesał ręką wło-
sy.  Właściwie tak, w pewnym sensie, ale przede
wszystkim z powodu Cartera.
 Carrrrrrrsona!  warknęła.
 Niech mu będzie. Zwolniłem dla niego pokój
w Moonstone.
 Czyś ty zwariował? Chcesz mi pokrzyżować
plany? Tak długo czekałam na jego powrót, a ty
starasz się wszystko zepsuć!
 Nie złość się, to część strategii. Nie powinnaś
mu ułatwiać zadania. Mężczyzni lubą zdobywać,
nie cenią tego, co łatwo dostępne...
HISZPACSKI MISTRZ 95
 Niedawno się o tym przekonałam  przerwała
z chmurnÄ… minÄ….
 No właśnie  ciągnął niezrażony.  Niech
o ciebie powalczy, niech przezwycięży trudności, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kucharkazen.opx.pl