[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Aresztowali szefa ochrony Radwana poinformował mnie Rudy.
Michała Gabrysia? upewniłem się.
No, jego potwierdził. Zaraz będą go przesłuchiwać...
Za co? Udałem, że jestem inteligentny.
Policja twierdzi, że to on stał za porwaniem. Szykuje się grubsza sprawa relacjonował
detektyw. Dzwonię, żeby nie było między nami kwasu...
Dzięki odparłem i wyłączyłem telefon.
Powtórzyłem moim współpracownikom treść rozmowy i wstałem, żeby zaparzyć jeszcze
jedną kawę. Obserwowali mnie w milczeniu, ale ja wiedziałem, że myślą. W końcu Walewski
odezwał się z wdziękiem kata:
To on chciał szefa sprzątnąć. Teraz sobie przypominam, że poszedłem kiedyś za nim na
strzelnicę. Nie wiedział, kim jestem... Gość strzela z lewej ręki. Jak znam życie, to wykończył
też porywacza.
Po godzinie zostałem sam, a Borg i Walewski pojechali, by poznać szczegóły aresztowania.
Nie miałem pojęcia, jaki mógł być motyw porwania. Jeśli chodziło o pieniądze, to już dawno
Gabryś mógł je dostać i wypuścić Nanę Radwan. Po co nagrano z nią film pornograficzny i
jaka w tym była rola zamordowanego Jerzego Tanka? Przypomniałem sobie, że zginął od
uderzenia mańkuta. Fakty pasowały do Gabrysia. Zaczynałem podejrzewać, że facet był
zwykłym psychopatą i poza forsą rajcowała go zabawa.
ROZDZIAA 29
Czułem się na tyle dobrze, że poszedłem pokopać w worki treningowe do znajomego
trenera karate. Milionerzy, jak wiadomo, mają swoje kaprysy. Kiedy po dwóch godzinach
wychodziłem z klubu, zobaczyłem Susan. Rozmawiała z jakimś panem na motocyklu i
najwyrazniej dobrze się czuła, zdradliwa suka. Nie zmieniało to faktu, że wyglądała świetnie.
Mimo mrozu ubrała się w spódnicę, która podkreślała krajobraz przed bitwą. Na szczęście
moje uczucie do niej wygasło i teraz widziałem tylko sztukę. Minąłem ją obojętnie, jak się
mija słup, i wsiadłem do mojego subaru. W lusterku zauważyłem, że obejrzała się, ale nic
ponadto. Kiedy zaparkowałem blisko Galerii Centrum i skierowałem na Chmielną, żeby coś
zjeść, podbiegł do mnie dziesięciolatek i szepnął:
Ona chce z panem pogadać pokazał palcem pobliską kawiarnię. Za szybą zobaczyłem
Nanę Radwan. Była sama i smutno się do mnie uśmiechała. Poznałem ją mimo
przyciemnianych okularów i żałobnego stroju. Pomachała mi ręką, ale niezbyt pewnie. Cóż,
nie należałem do łatwych mężczyzn. Sięgnąłem do kieszeni po drobne, ale chłopak gdzieś
zniknął. Wyglądało na to, że w tym wieku człowiek z natury jest iluzjonistą.
Wszedłem do restauracji i powiesiłem kurtkę na wieszaku. Pachniało tu kawą, ciastkami i
pizzą. Podszedłem do Nany i uścisnęliśmy sobie dłonie. Jej była delikatna, wychudła, a moja
twarda i jeszcze przed przejściem na wegetarianizm. Dziewczyna wyglądała znacznie lepiej
niż przed dwoma tygodniami w szpitalu, jednak widać było, że nie czuła się dobrze.
Uśmiechnąłem się. Jej uroda ostatecznie przyćmiła niedawne spotkanie z Susan. %7łegnaj,
laleczko, teraz kto inny będzie mi prał skarpety i robił pianę w wannie.
Dziękuję, że pan przyszedł odezwała się słabym głosem.
Artur poprawiłem ją. Cieszę się, że dochodzisz do siebie.
Jest zle powiedziała ze łzami w oczach. Nie lubię się... Chodzę na terapię, ale
niewiele mi to pomaga. Ciągle o wszystkim pamiętam.
Na czym to polega? zapytałem, aby mogła się wygadać.
Terapeuta mówi, że jak będziemy o tym rozmawiać, to zobojętnieję i zacznę o tym myśleć
jak o śniadaniu. Jednak na razie wolę myśleć o śniadaniu... stwierdziła ze smutkiem.
Czy każe ci krzyczeć? rozdrapywałem ranę, ale Nana nie pogniewała się.
Często przytaknęła. To mi pomaga.
Mam pomysł przypomniałem sobie reportaż, który osiem lat temu kręciłem w szpitalu
psychiatrycznym. Spróbuj przy tym przeklinać...
Nie za bardzo umiem przerwała mi, chociaż widać było, że ją to zainteresowało.
Ja bym tak zrobił wycofałem się, bo nie był ze mnie żaden psychiatra. Ale ja jestem
tylko znachorem dorzuciłem i zawiesiłem wzrok na jej ustach. Dokładnie tak, jak pewien
ryży policjant w serialu Kryminalne zagadki Miami.
Spróbuję szepnęła tak ślicznie, że mimowolnie rozejrzałem się za czymś słodkim.
Obgryzasz paznokcie? zapytałem ją z niewinnym wyrazem twarzy. Po raz pierwszy
uśmiechnęła się. Co za zęby! Każdy ortodonta chciałby ich dotknąć i to nie raz.
Wie pan, że to on... Nasz szef ochrony...
Wiem potwierdziłem. Dwie pizze i dwie cole złożyłem zamówienie u kelnerki z
artystycznie potarganymi włosami. Nana zgodziła się bez słowa, jakbyśmy właśnie obchodzili
diamentowe gody.
To on przychodził do mnie i musiałam się z nim kochać powiedziała, zaciskając pięści.
Napisał do mnie list z więzienia.
Nie rozumiem odparłem, ale dobrze wiedziałem, gdzie faceta bolało. Zasmakował
białego mięsa i kasza mu nie pasowała.
Mówi, że mnie kocha, że zawsze mnie kochał i chce się ze mną ożenić...
A to ciekawa historia stwierdziłem lekko zaskoczony. Czy ślub zaplanował w
więzieniu? Bo za zamordowanie swojego kumpla, porywacza Tanka, grozi mu dożywocie.
Mnie też chciał sprzątnąć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]