[ Pobierz całość w formacie PDF ]
do niego, ale nie widziała twarzy, ponieważ zasłaniał ją ramieniem. - Sean, o co chodzi? Co ja
zrobiłam? Proszę, ja ...
Odsłonił ,twarz i wyciągnął do niej rękę.
- Cicho - powiedział, przyciągając do siebie. - Nic nie zrobiłaś, kochanie ... - Roześmiał się cicho. -
W każdym razie nic złego.
- Ale ... ale ja nie rozumiem ... - wymamrotała, czując lekkie zawroty głowy. Może to jego silne
ramiona, które ją obejjmowały, i ten męski zapach, wchodzący jej w nozdrza.
Roześmiał się raz jeszcze i z ustami w jej włosach powiedział: - W tym właśnie problem, maleńka. -
Odsunął ją trochę, by na nią spojrzeć. - Jesteś niewinna jak kwiatuszek, wiesz niewiele więcej od
noworodka o tym, co się między nami wydarzyło. Nie powinienem do tego dopuścić.
Ariana zmarszczyła czoło i otworzyła usta, żeby zaprotesstować, ale powstrzymał ją niezwykle
czułym pocałunkiem. Wziął delikatnie twarz dziewczyny w dłonie i zajrzał jej w oczy.
- Kochanie, nie masz się czym martwić. Wszyscy jesteśmy niewinni, kiedy zaczynamy, i nie jest to
dla ciebie żadna porażka, nie w tak młodym wieku.
Urażona tymi słowami Ariana spuściła wzrok i próbowała się odsunąć od Seana, ale on wyraznie
nie chciał jej puścić. - Nie w tak młodym wieku! - prychnęła ze złością.
Mam osiemnaście lat, wiele kobiet w moim wieku ma już męża, dzieci!
Sean zaśmiał się szczerze; na jego twarzy ukazały się głębokie bruzdy, które tylko dodawały mu
uroku.
- I co byś zrobiła, macushla, gdybyśmy posunęli się dalej w naszej zabawie, a za parę miesięcy
miałabyś dziecko?
Ariana poczuła, jak policzki zaczynają ją palić.
- Ja ... och ... - próbowała coś wyjąkać, po czym z cichym jękiem opuściła wzrok i zamilkła,
wywołując tym śmiech Seana. Przytulił ją mocniej, a ona ukryła twarz w jego ramIemu.
Zrobiło się już ciszej, burza przeszła i tylko krople deszzczu uderzały o pokład, a morze delikatnie
kołysało statkiem. Misty tupnęła lekko kopytem i dalej spokojnie przeżuwała OWIes.
- A teraz, droga pani - rzekł Sean, w końcu puszczając Arianę - myślę, że już najwyższy czas,
byśmy wrócili do swoich kabin. Na pewno wszyscy się za nami stęsknili..- Uśmiechnął się szeroko
i popatrzył znacząco najej opuszczony stanik i piersi, lśniące w blasku lampy. - Wystarczy trochę
się ogarnąć i wszystko będzie w porządku.
Dziewczyna spojrzała w dół i poczerwieniała ze złości.
Pośpiesznie podciągnęła pomięty stanik i zawinęła szal wokół szyi.
Kiedy Sean pomógł jej wstać, ze smutkiem obejrzała poogniecioną sukienkę z osmalonym
brzegiem.
- Nie podziękowałam ci za uratowanie mi życia - wymammrotała niezdarnie.
Objął ją silnymi ramionami, przycisnął mocno do piersi i pocałował w czubek głowy.
- A ja nie podziękowałem tobie za wzbogacenie mojego życia - wyszeptał, ścisnął ją mocnej, po
czym odsunął na wyciągnięcie ramion. - Jak już kiedyś mówiłem, jesteś piękną kobietą. Nie miej co
do tego żadnych wątpliwości. Nie chciałłbym, żebyś dziś stąd wyszła z głupim przeświadczeniem,
że nie jesteś atrakcyjna i dlatego przerwałem to, do czego omal między nami nie doszło, rozumiesz?
Ariana zobaczyła napięcie w jego spojrzeniu i po chwili skinęła głową. Kto jak kto, ale Sean
O'Hara chyba wie, o czym mówi, pomyślała. A poza tym, kiedy patrzył na nią tak jak teraz,
zgodziłaby się dla niego na wszystko, absolutnie wszystko.
- Dobrze - powiedział z uśmiechem. Sięgnął po wiszący na kołku płaszcz, o którym zapomniał, gdy
zajmował się klaczą. Okrył nim ramiona Ariany, wziął z haka lampę i ruszyli oboje do wyjścia. -
Chodz. - Przelotnie pocałował ją nad uchem - im szybciej zapomnimy, co się tutaj dzisiaj
wydarzyło, tym lepiej.
Wciąż czuła smak jego ust, wywołujący w niej dreszcze wzdłuż kręgosłupa. Zapomnieć? Tak, być
może ... za milion lat!
I tak postanowiłam, że już czas odwiedzić kraj moich przodków, teraz, gdy wrogość 'Anglików
osłabła - powieedziała Caroline Saunders, podnosząc do ust kieliszek z wiinem. - Poza tym mój
zmarły mąż, niech spoczywa w pokooju, wierzył, że podróże są świetnym sposobem na poszerzenie
wiedzy, więc zamierzam postąpić zgodnie z jeego zaleceniami.
- W rzeczy samej - przyznał kapitan Smith; jedli kolację przy jego stole. - I to na nasze wielkie
szczęście, moja droga pani Saunders, podjęła pani taką decyzję. Ale proszę nam powiedzieć, co
skłoniło panią do podróży do Anglii przez Karaiby, a dokładniej przez taką małą wyspę jak La
Concha? Przecież jest tam naprawdę niewielki port.
- Właśnie - wtrącił Jan, szczerząc zęby w uśmiechu, któremu towarzyszyło ukradkowe mrugnięcie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]