[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Minął miesiąc. Próbowałem ze wszystkich sił. Koan pozostał tajemnicą.
 Popracuj nad nim jeszcze tydzień, całym sercem!  powiedział mi roszi. Dzień i noc koan płonął w mojej
głowie, ale nadal nic nie potrafiłem przez niego zobaczyć.
 Jeszcze jeden dzień  powiedział mi roszi  całą duszą. Pod koniec dnia byłem wyczerpany.
 Mistrzu  powiedziałem mu  to nie ma sensu. Miesiąc, tydzień, dzień  nie mogę przebić się przez
koan.
Mój mistrz popatrzył na mnie długo.
 Medytuj jeszcze przez godzinę  powiedział.  Potem, jeżeli nie rozwiążesz koanu, będziesz musiał się
zabić.
 Dlaczego wojownik powinien przesiadywać w medytacji? Myślałem, że bycie wojownikiem jest drogą
działania.
 Medytacja jest działaniem niedziałania. Ale masz rację, droga wojownika jest bardziej dynamiczna. W
końcu nauczysz się medytować w każdej sytuacji. Jednakże na początku medytowanie w pozycji siedzącej
jest rytuałem, szczególnym czasem przeznaczonym na zwiększenie intensywności praktyki. Musisz
41
opanować rytuał, zanim będziesz mógł odpowiednio rozszerzyć go na życie powszednie. Jako nauczyciel
użyję każdej metody i każdego fortelu, jaki mam do dyspozycji, aby zainteresować cię i pomóc ci wytrwać w
pracy. Gdybym po prostu podszedł do ciebie i przekazał ci sekret szczęścia, nawet byś mnie nie wysłuchał.
Potrzebowałeś faceta, który by cię zafascynował, zainspirował lub wskakiwał na dachy, żeby cię
zainteresować. No cóż, gotów jestem cię zabawiać, przynajmniej na razie, ale nadchodzi taki czas, kiedy
wojownik musi pójść ścieżką samotnie. Na razie zrobię wszystko co konieczne, aby cię tu zatrzymać i uczyć.
Poczułem się manipulowany. Byłem zły.
 A więc mam zestarzeć się, siedząc na tej stacji benzynowej tak jak ty i czekając na sposobność, żeby
rzucić się na jakichś niewinnych studentów?  Pożałowałem mojej uwagi, gdy tylko mi się wymknęła.
Sokrates z niezmąconym spokojem uśmiechnął się.
 Nie myl tego miejsca, Dan, ani twojego nauczyciela z czymś innym  powiedział cicho.  Rzeczy i ludzie
nie zawsze są takie, na jakie wyglądają. Mnie określa wszechświat, a nie ta stacja. A co do tego, dlaczego
powinieneś tu zostać i co możesz zyskać  to czyż nie jest to oczywiste? Zobacz, ja jestem w pełni
szczęśliwy, a ty? Podjechał samochód. Z jego chłodnicy buchały kłęby pary.
 Chodz  powiedział.  Ten samochód cierpi. Może będziemy musieli go dobić i zakończyć jego
cierpienia.
Wyszliśmy na zewnątrz i podeszliśmy do uszkodzonego auta, w którym gotowała się woda w chłodnicy.
Właściciel był w podłym nastroju, wściekał się.
 Co tak długo? Nie mam zamiaru czekać tu całą noc, do cholery!
Sokrates popatrzył na niego z pełnym miłości współczuciem.
 Zobaczymy, co się da zrobić. Może to tylko drobiazg. Poprosił kierowcę, aby wjechał do garażu. Tam
założył pokrywę ciśnieniową na chłodnicę i znalazł nieszczelność. W ciągu paru minut zespawał dziurę, ale
powiedział kierowcy, że niedługo powinien postarać się o nową chłodnicę.
 Wszystko umiera i zmienia się, nawet chłodnice  mrugnął do mnie.
Gdy samochód odjechał, dotarła do mnie prawda słów Sokratesa. On naprawdę był w pełni szczęśliwy!
Zdawało się, że nic nie ma wpływu na jego dobry nastrój. Przez cały czas naszej znajomości okazywał gniew,
smutek, był łagodny, uparty, zabawny, a nawet zatroskany. Ale zawsze szczęście błyszczało w jego oczach,
nawet wtedy, gdy były w nich łzy.
Myślałem o Sokratesie idąc do domu. Mój cień wydłużał się i kurczył, gdy przechodziłem pod latarniami.
Zbliżając się do domu kopnąłem kamień, który poleciał w ciemność. Szedłem cicho podjazdem na tył domu,
gdzie pod gałęziami orzecha włoskiego czekał na mnie mój mały apartament przebudowany z garażu. Do
świtu brakowało kilku godzin.
Położyłem się do łóżka, ale nie mogłem zasnąć. Zastanawiałem się, czy potrafię odkryć jego tajemnicę
szczęścia. Wydawało się to teraz ważniejsze nawet od wskakiwania na dachy.
Wtedy przypomniałem sobie o wizytówce, którą mi dał. Wyskoczyłem szybko z łóżka i zapaliłem światło.
Sięgnąłem do portfela i wyciągnąłem wizytówkę. Serce zaczęło mi bić szybko. Sokrates powiedział, że jeśli
będę go naprawdę potrzebował, mam wziąć ją w dłonie i po prostu zawołać go. Dobra, zamierzałem go
sprawdzić.
Stałem przez chwilę, drżąc. Kolana zaczęły mi się trząść. Wziąłem lekko połyskującą wizytówkę w obie
ręce i zawołałem:
 Sokratesie, chodz tu Sokratesie. Wzywa Dan.
Czułem się jak zupełny idiota, stojąc tak o piątej rano z połyskującą wizytówką w dłoniach i gadając w
powietrze. Nic się nie wydarzyło. Rozgoryczony rzuciłem ją niedbale na stolik. W tym momencie zgasło
światło.
 Co jest!  wrzasnąłem i obróciłem się wkoło próbując wyczuć, czy go tu nie ma. Zrobiłem krok w tył i 
jak w klasycznym filmie  potknąłem się, przeleciałem przez krzesło, odbiłem się od łóżka i wylądowałem jak
długi na podłodze. Zwiatło znowu się zapaliło. Jeżeli ktoś znalazłby się w tej chwili w zasięgu słuchu, mógłby
pomyśleć, że jestem studentem trudzącym się nad starożytnymi greckimi dziełami. Któż inny wrzeszczy o
piątej rano:  Cholerny Sokrates!"
Nigdy nie dowiem się, czy chwilowy brak światła był zwykłym zbiegiem okoliczności, czy też nie. Sokrates
powiedział tylko, że przyjdzie  nie powiedział jak. Zakłopotany wziąłem wizytówkę, żeby wsadzić ją z
powrotem do portfela, gdy zauważyłem na niej zmianę. Na dole pojawiły się trzy słowa wydrukowane grubą
czcionką:  Tylko nagłe potrzeby!"
Zmiejąc się zasnąłem w przeciągu paru sekund.
Zaczęły się letnie treningi. Dobrze było zobaczyć stare, znajome twarze. Herb zapuścił brodę. Rick i Sid
zadbali o ciemną, letnią opaleniznę i wyglądali szczupłej i silniej niż zwykle.
42
Tak bardzo chciałem podzielić się z kolegami z zespołu moimi przeżyciami i tym, czego się uczyłem, ale
wciąż nie wiedziałem od czego zacząć. Wtedy przypomniałem sobie o wizytówce Sokratesa. Zanim zaczęła
się rozgrzewka, odciągnąłem Ricka na bok.
 Hej, chcę ci coś pokazać.
Wiedziałem, że gdy zobaczy tę lśniącą wizytówkę i  specjalności" Sokratesa, to będzie chciał się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kucharkazen.opx.pl