[ Pobierz całość w formacie PDF ]

idealna cisza. Wreszcie Simon zapytał z niedowierzaniem:
136
- Gitte?
- To musiała być ona. Dosyć długo badałem pacjenta w pokoju przyjęć, a ona siedziała w
tym czasie w moim gabinecie.
- Wiesz co, Sten? Powinienem dać ci niezłą nauczkę za to piekło, jakim przez ciebie były
dla mnie ostatnie miesiące. Ale wybaczam ci, bo jestem szczęśliwy, po prostu szczęśliwy,
rozumiesz?
- Możesz mnie nawet pobić. Zasłużyłem na to.
- Mylisz się, wpadłeś w tę samą pułapkę co ja, uległeś bezbronnemu spojrzeniu Gitte.
Obaj okazaliśmy się naiwnymi głupcami.
- Masz absolutną rację!
- Zaraz, zaraz - wtrąciła Maya. - Czy ja dobrze rozumiem? Czy to znaczy, że życie przed
tobą?
- Tak, przeczuwam, że dożyję pięćdziesiątki, a może i sześćdziesiątki.
Maya wydała z siebie okrzyk, którym obudziła chyba wszystkich w okolicy. Simon wziął ją
w ramiona i zaczął się z nią kręcić w kółko.
Niedługo potem siedzieli znowu w samochodzie, śmiejąc się i płacząc na przemian.
- Popatrz, słońce już wschodzi! Dzisiaj przyjeżdża moja mama!
Simon tylko się uśmiechnął.
- Może chcesz oddzielny pokój? %7łebyś mogła się trochę przespać?
- Zwariowałeś? Na co mi oddzielny pokój?
- Rzeczywiście. Sen? Po co nam sen? Przecież mamy przed sobą mnóstwo czasu,
Mayu. Całą wieczność! Jestem szczęśliwy aż do bólu, chyba tego nie wytrzymam!
- Wytrzymasz, wytrzymasz - powiedziała z przekonaniem Maya.
137 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kucharkazen.opx.pl